Toksyczny związek stresu z alkoholem

Ludzie piją z różnych względów. Niektórzy robią to, by się odprężyć, z kolei inni, by poradzić sobie ze smutkiem, bezsennością czy nieśmiałością. Zdarza się, że picie to reakcja na stresowe sytuacje. Według National Institute on Alcohol Abuse and Alcoholism, ludzie mogą traktować alkohol jako sposób radzenia sobie z problemami w środowisku zawodowym oraz z problemami finansowymi i małżeńskimi. Wtedy mogą oni czuć, że alkohol to jedyny sposób na poradzenie sobie z tym stresem. Niestety, gdy tylko procenty zaczynają znikać z organizmu, a problemy ciągle nie mijają, to sytuacja się powtarza. Ponadto, im dany czynnik jest silniejszy oraz im dłużej trwa, tym wyższe spożycie procentów.

Stres a alkohol

Czym właściwie jest stres? Jest to reakcja organizmu na wszelkie doświadczenia, która towarzyszy nam przez całe życie oraz subiektywne uczucie napięcia powodowane przez zagrożenia lub nieprzyjemne sytuacje. Chociaż dokładne związki pomiędzy piciem a stresem nadal nie są do końca znane, to przeprowadzono badanie, którego wyniki wykazały, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni, którzy wskazali w badaniu wyższy poziom stresu, sięgali po alkohol częściej i spożywali go w większych ilościach.

Alkohol jako sposób radzenia sobie ze stresem

Według naukowców z Uniwersytetu Chicago, chociaż spożywanie alkoholu może na krótki czas powodować, że stres i lęki są mniej dokuczliwe, to pijąc w sytuacjach stresowych, zaburzona zostaje równowaga fizjologiczna organizmu, co potęguje problem i może spowolnić, a nawet uniemożliwić powrót do pierwotnego punktu równowagi. Ponadto, w momencie, gdy wstępna poprawa nastroju mija, a ból, lęki czy smutek powracają, to następnie nadchodzi stan pogorszenia. Wtedy nierozwiązane problemy nie tylko powracają, ale nawet narastają. W rezultacie alkohol jedynie odracza problemy w czasie, nie rozwiązując ich. Co więcej, niestety tzw. ulga objawowa odczuwana po piciu może prowadzić do coraz częstszego sięgania po kieliszek, co w konsekwencji może skutkować uzależnieniem.